Przemiana duchowa młodego człowieka

To nie stało się tak nagle - trwało około 7 lat. Lubek - tak ma na imię, przyszedł do nas do pracy. Był bardzo biedny i niezaradny, ale miał dobre serce i zaufał mi. Powierzał mi nieraz zarobione pieniądze na przechowanie. Ze względu na to, że wywiązywał się ze swoich obowiązków, został przeniesiony do pracy w magazynie. Straciłam go z oczu, ale po pewnym czasie przeprowadziłam z nim rozmowę i dowiedziałam się, że miał trudne dzieciństwo i mając już 28 lat nie był jeszcze u I Komunii Świętej. Trwało przeszło rok, zanim przy mojej pomocy, w Wigilię Bożego Narodzenia, Lubek przystąpił po raz pierwszy do sakramentu spowiedzi i Komunii św. Byłam bardzo szczęśliwa, gdy przyszedł do mnie podziękować za przygotowanie go do I Komunii Świętej.

Następnie, gdy zostałam członkinią Apostolatu Maryjnego, podarowałam Łubkowi Cudowny Medalik, ale bardzo szybko go zgubił. Lubek miał kolegów wyciągających go na wódkę. Nieraz okradali go z pieniędzy, których i tak nie miał wiele. W dalszym ciągu interesowałam się jego losem. Lubek pomagał mi w ciężkich pracach, np. w ogródku, czy podczas jesiennych prac porządkowych. Gdy udało mi się namówić go do spowiedzi wielkanocnej lub na Boże Narodzenie, to mówił, że robi to dla mnie, bo mnie lubi. Często zapraszałam go na święta.

Udało mi się zabrać go ze sobą do Szczecina, gdy przyjechał papież; był też w Rokitnie na dożynkach. Niestety, coraz więcej pił, nawet denaturat. W pracy się zaniedbywał, groziło mu zwolnienie. Powiedział, że jak go zwolnią, to się powiesi. Jeszcze więcej się martwiłam i modliłam za niego, ale widziałam, że to już koniec, nie ma szans na poprawę. Koleżanki mówiły mi: „Daj sobie spokój - on i tak się nie poprawi”.

I o dziwo, rok temu, w Wigilię Bożego Narodzenia, Lubek przyszedł do mnie z dziewczyną podzielić się opłatkiem. Od tego czasu zaczęli się częściej spotykać i okazało się, że ta dziewczyna potrafiła nim tak pokierować, że Lubek nie pije już ósmy miesiąc. Basia dba o Łubka, o jego zaangażowanie religijne i są już narzeczeństwem. Teraz nie tylko Lubek, ale i Basia przychodzą chętnie do mnie w czymś pomóc, za co jestem im wdzięczna.

Doszłam do wniosku, że Cudowny Medalik sprawił, iż Matka Boska pokierowała jego losem, spotkał wartościową dziewczynę, która wyciągnęła go z dna nędzy duchowej, gdy był już u kresu wytrzymałości.

Teraz, choć biedni, są szczęśliwi. W tym roku podczas świąt Bożego Narodzenia biorą ślub kościelny, na którym mam być świadkiem.

apostołka maryjna

W: Świadectwa nadzwyczajnych łask..., WITKM, Kraków 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz