Wyrwanie z nałogu pijaństwa

Pragnę wyrazić moją gorącą wdzięczność Matce Bożej Cudownego Medalika za wiele łask, którymi raczyła mnie obdarzyć. To Ona swą troskliwą opieką mnie otoczyła i prowadziła po zawiłych drogach mojego życia. Szczególnie pragnę podziękować za wyrwanie z nałogu pijaństwa mojego najmłodszego syna, 36-letniego Adasia. Zbliża się właśnie druga rocznica tego wydarzenia.

Adaś jest bardzo podatny na wpływy kolegów. Pracował od 1975 r. na budowach, a więc w środowisku, w którym nie brak alkoholików. Nie pomogły perswazje i prośby. Gdy był pijany, często płakał i przyrzekał poprawę, ale nadal tkwił w nałogu. Synowa pisała alarmujące listy. Jeździłem do nich i starałem się interweniować. Mówiła, że dłużej nie wytrzyma i porzuci go. Mają dwoje małych dzieci.

W 1989 r. na wiosnę przyjechał do mnie Adaś coś załatwić. Przeprowadziłem z nim serdeczną, ojcowską rozmowę. Zdjąłem ze swojej szyi Cudowny Medalik, założyłem mu i powiedziałem - nie wolno ci go zdejmować. Adaś odjechał do swojej rodziny. Jeszcze kilkakrotnie jeździłem do niego, ale za każdym razem odpowiadał, że pił i będzie pił nadal. Modliliśmy się ustawicznie, rodzina synowej odmawiała w jego intencji Różaniec. I oto nagle syn postanawia całkowicie zerwać z alkoholem. Znalazł się w grupie anonimowych alkoholików. Właśnie mijają dwa lata, jak nie bierze do ust alkoholu pod żadną postacią. Uważam, że zawdzięczam tę łaskę Niepokalanej Cudownego Medalika, której go poleciłem. Matka Boża dotrzymuje obietnicy. „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy!”

Twój najmniejszy apostoł

W: Świadectwa nadzwyczajnych łask..., WITKM, Kraków 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz